poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Tam Gdzie Król Chodzi Pieszo


Wiele można powiedzieć o danym państwie oceniając je z perspektywy sedesu, szczególnie tego publicznego, to też dziś postanowiłam z tej to też perspektywy ocenić Polskę.
Jedzenie jest uniwersalnym prawem człowieka odkąd tak stwierdziła grupa mądrych mężczyzn z ONZu. Tak więc można by było przypuszczać że to samo tyczy się załatwiania potrzeb fizjologicznych, gdyż, jak na to nie patrzeć, są one konsekwencją naszego prawa, i co ważniejsze, samej naszej egzystencji. Lecz tak nie jest. Przynajmniej nie  w Polsce. Jeżeli w naszym pięknym kraju znajdziemy się poza domowym zaciszem nasze ekskrementy będą albo przestępstwem wykroczeniem, albo kosztownym przywilejem.
 Zacznijmy od  wykroczenia, gdyż wykroczenia ma ten atut, że w swojej naturze  jest złe i krzywdzące, i to do tego stopnia ,że jego zło i amoralność zostały oficjalnie usankcjonowane i nie podlegają podważaniu. Teoretycznie takim złym i krzywdzącym występkiem nie jest publiczne wydalanie  ekskrementów w miejscach do tego nieprzeznaczonym (Co więcej w UK wydalanie moczu gdziekolwiek nawet do hełmu policjanta jest prawem każdej ciężarnej kobiety), oczywiście kto tego kiedykolwiek spróbował wie jednak że jest wiele innych paragrafów i artykułów pod które ta czynność podlega (zazwyczaj art. 145 kw lub art. 140 kw w zależności od wysokości mandatu który funkcjonariusz będzie chciał nam wlepić) Oczywiście nie chcę tu polemizować z treścią Ustawy z dnia 20 maja 1971, ani namawiać kogokolwiek do jej łamania (To by z kolei podlegało pod art.12 kw).  Chciałabym jednak wyciągnąć z tego wnioski. Otóż jeżeli  załatwianie potrzeb fiziologicznych w miejscach do tego nieprzeznaczonych jest wykroczeniem, logicznie myśląc możemy stwierdzić że naszym obywatelskim obowiązkiem jest załatwianie tych potrzeb gdzie indziej, i to pojęcie zaprowadzi nas dalej.
 Publiczne toalety umożliwiają nam wypełnianie naszego wcześniej wspomnianego obowiązku, lecz w Polsce dowiemy się że sama możność wypełniania naszych obowiązków jest przywilejem i to w dodatku nie darmowym. Będąc na dworcu, stacji, mieście czy w jakimkolwiek miejscu publicznym napotkamy się na płatne ubikacje. Mimo swej mnogości i wszechobecności wrażenia w jakich możemy doznać po ich używaniu są podobne w nich wszystkich. Po naszej wizycie będziemy mieli pustkę w pęcherzu i w sercu, a wszystko będzie nas kosztować ciężko zarobione 2zł. Dla tych szczęściarzy którzy nigdy nie korzystali z tego przybytku pozwolę sobie opisać moje osobiste przeżycia po skorzystaniu z toalety na Starym Mieście w Gdańsku.
Czarny znak z napisem "WC" w kształcie strzałki  wskazywał na niski kwadratowy budynek pokryty szarym tynkiem. Widać było jedno małe, kwadratowe, okratowane okienko. Budynek przypominał bardziej smętny bunkier bądź więzienie, i przypawał on o dreszcze, lecz pełen pęcherz dodawał mi odwagi. Stanęłam pod oznakowanymi kółeczkiem bramami przybytku w ręce ściskając 2zł, wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Środek wręcz emanował PRLem, emanował nim tak mocno że nawet ja to poczułam choć urodziłam się 9 lat po jego upadku. Ściany były do połowy wysokości pokryte starymi, brudnymi, białymi kafelkami, które stały się miejscem kaźni i pochówku kilku karaluchów, wyżej odpadała pożółkła tapeta w kwadraciki. Wszystko oświetlała jedna goła żarówka samotnie zwisająca z sufitu. Zrobiło mi się jej żal. W jednym kącie, do którego nie dochodziło już światło z żarówki, stał mały stolik pomalowany grubą warstwą białej farby olejnej. Za stolikiem, niczym Cerber, siedziała kobieta. Przypominała Jabbę pilnującego księżniczki Lei; pod jedną pachą miała piramidę szarego papieru toaletowego, pod drugą kasę fiskalną. Wchodząc nie było Jej od razu widać, ale od razu czuć było jej obecność tak samo jak czuć było Domestos i mocz. Poczułam jej zimny wzrok na mojej osobie, takim samym spojrzeniem gepard mierzy swoją ofiare nim ją zaatakuje. Kolana uginały się pode mną, ale pęcherz kazał przeć naprzód. Drżącą ręką bez słowa podałam Pani mój pieniążek. Ta w odpowiedzi stęknęła i spojrzała się do góry na cennik wypisany niebieskim długopisem i przyklejony brązową taśmą do ściany:
Mocz: 2.50zł
Kupa: 5zł    
To będzie 2.50
lekko zażenowana moją niekompetencją wyjęłam z czeluści mojej kieszeni 50gr. Kobieta zmierzyła mnie rentgenowskim wzrokiem tak jakby oglądała proces trawienia dzisiejszego kurczaka z frytkami w moim jelicie grubym, po czym podejrzliwie wskazała mi 2 szalety. Weszłam do prawego gdyż był dalej od pani Cerber i bliżej do wyjścia.  Spuściłam wodę i wyszłam z szaletu. Zaczęłam rozglądać się za zlewem. Był. Stał obok strażniczki. Przez chwile zastanawiałam się czy nie dołączyć do szeregów tych 60% niemyjących rąk, ale honor mi nie pozwalał. Podeszłam do zlewu i nieśmiało go odkręciłam. Pani Cerber patrzyła na mnie z pogardą i podejrzliwością kiedy zaczęłam namydlać ręce. Woda była zimna. Szybko ją zakręciłam, po czym wytarłam ręce w spodnie. Powiedziałam "Do widzenia" i odwróciłam się na pięcie. Pani coś odburknęła. Uznałam to za pożegnanie choć brzmiało bardziej jak pogróżka. Wyszłam. Blask słońca mnie oślepił, zachłystnełam się świeżym powietrzem. 
Choć było to dość traumatyczne przeżycie, było ono jednak dużo mniej emocjonalnie wymagające jak ten raz kiedy musiałam skorzystać z toalety w pociągu. Jechałam już wtedy kilka godzin i i tak byłam po długim locie samolotem. Pociąg właśnie ruszył ze stacji  do toalety za przedziałem. Była tam jakaś pani z walizką która spojrzała się na mnie z politowaniem kiedy patrzyła jak otwieram drzwi do WC. Nigdy wcześniej nie korzystałam z WC w polskim pociągu. Wiedziałam że będzie źle, ale po przez źle miałam na myśli zapomnianego Toi-toia w Ciechocinku, czy może toaletę na dworcu w Glasgow. To co ujrzałam w WC było fizycznym wcieleniem smutku, nędzy i ludzkiej rozpaczy. Po zamknięciu drzwi miałam wszelkie prawo do ataku  klaustrofobii, jednak obwód pomieszczenia, podobny zapewne do obwodu trumny, był moim najmniejszym zmartwieniem. Opisanie tego klozetu  jest dla mnie niemożliwie to też pozwolę sobie jedynie zacytować Shakespeare'a:
"Niebo aż płakać musiało, a ziemia
Drętwieć ze zgrozy; nic gorszego bowiem
Dodać byś nie mógł do szczytu ohydy"
Gdy próbowałam otworzyć z powrotem drzwi pociąg przyśpieszył i omal nie wpadłam na zlew, wyszłam jednak cała, zdrowa, no
i co więcej, potrzemy fizjologiczne wchodziły w koszta mojego biletu.
Najmniej denerwuje mnie fatalny stan publicznych ubikacji. Jest wiele innych publicznych placówek  które są dużo ważniejsze i których stan jest równie, jak nie bardziej, opłakany. Co dziwi mnie jest to że za skorzystanie trzeba zapłacić, bo na co te pieniądze idą? Na ten szary papier którego i tak zazwyczaj nie ma? Czy może za pracę tej pani dorabiającej się do emerytury poprzez skuteczne odstraszenie potencjalnych klientów? Czy jednak płacimy za samą możność zasiadania na kawałku tak zaawansowanej techniki i umiejscawianiu naszych odchodów w kanalizacji?  


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Starość Nieradość


Ostatnio byłam w sklepie szukając kartki na 40 urodziny taty. Przeglądając jednak szeroki asortyment sklepu zauważyłam że większość życzeń zawartych w kartkach na tą rocznice brzmią bardziej jak kondolencję niż życzenia.  Coś w stylu "Jesteś już stary, ale już nigdy nie będziesz młodszy. A i tak mogło by być gorzej, mogłeś dziś kończyć 60." Związku z tym ,że odkryłam iż starzenie się to najgorsze co człowieka może spotkać, postanowiłam wymyślić parę sposobów na zapobieganie temu fenomenowi.


1) Miejsce Zamieszkania 
 O tak, może Ci się wydawać że miejsce w którym
Angola- średnia życie wynosi 37 lat
spędzasz swoje życie nie może cię postarzyć, a właśnie że tak. Jeżeli nie chcesz przechodzić przez takie depresyjne rzeczy jak starość upewnij się, że przypadkiem nie mieszkasz w Europie bądź Ameryce gdzie przeciętny człowiek może spodziewać się obchodzenia co najmniej 70ych urodzin, i najlepiej przeprowadź się do państwa młodych, mianowicie Angolii gdzie według statystyk nic takiego jak 40 urodziny Ci raczej nie grożą.



2) Różnorakie Środki Postarzając,
Penicylina- eliksir starości 
 Nawet nie wyobrażasz sobie ile środków postarzających zażywasz. Środki które powodujące istnienie naszej starości to głównie leki oraz szczepionki. Szczepionki  skutecznie wyeliminowały wiele chorób które inaczej mogły by nas wyzwolić od jarzma starości. Również antybiotyki przerywają wiele chorób, zapewniając nam tym samym starość, a jak wiemy starość nie radość.



3) Zdradliwa Woda
Nie daj się zmanipulować systemowi!!!
Według najnowszych badań WHO (World Health Oraganisation)  bardziej starościonośna niż wszelkie leki i szczepionki jest czysta woda. Co ciekawe dostęp do czystej wody jest jednym z podstawowych praw człowieka, to mówi samo za siebie! Jest to spisek ludzi rządzących światem którzy dążą do ciemiężenia i unieszczęśliwianie przeciętnego obywatela. To oni umieścili wodę na liście praw człowiek by sprawić że coraz więcej ludzi się starzeje.  Wiadomo świat należy do młodych, a starzec nie będzie próbował podważyć autorytetu władz. Co więcej to nie przypadek że większość ludzi pracujących dla ONZ są zazwyczaj grubo po 40tce.


 4) Higiena 
Poradnik: Jak skutecznie zostać staruszkiem
Higiena to kolejna rzecz jaka może nas przyprawić o starości. Środki czystości, w szczególności mydło, sprawiają że wiele zarazków, które inaczej mogły by skutecznie zapobiedz naszej sędziwości, nigdy się do nas nie dostają. Niemniej według najnowszych badań WHO (jak pamiętamy organizacja spiskowa) jedynie 5% ludzi myje ręce "poprawnie". Lecz nie dajmy się zwieść tej propagandzie mającej za zadanie doprowadzić na do wysokiego wieku. 





Po przeczytaniu tego na pewno się zatroskałeś tym jak łatwo jest się zestarzeć, lecz nie martw się! O to parę eliksirów młodości dzięki którym definitywnie wyeliminujesz starość!

1) Koktajl Mołotowa - Roznieć w Sobie Płomień Młodości!

2) Wszelkie drinki i napoje ze składem chemicznym H2SO4 - Woda mineralna z ekstra składnikiem anti-aging

3) Aqua Tofana- Dla Ciebie, Dla Rodziny.