niedziela, 1 grudnia 2013

Tymczasem na Warszawskim Wybrzeżu...

Od paru lat zaczęła panować moda na polskie wersje zagranicznych programów, takich ja "X factor" i "Top Model". Nie do końca wiadoma czy powodem na to jest lenistwo polskich wytworni czy  też potrzebą na zagraniczne produkcje. Tak czy siak, polskie wersje rozmaitych talent show, czy reality nie są niczym nowym, w końcu wszyscy pamiętamy polskiego Idola, czy Big Brother'a. Można by się spodziewać że przeciętny polski widz będzie znudzony programami takiego formatu, aż tu nagle w internecie grzmi, że MTV właśnie wyemitowała Warsaw Shore.
Prekursor mody
Jeżeli nie wiesz co to Warsaw Shore, to masz niewiarygodne szczęście, i naprawdę, nie fatyguj się i nie próbuj tego zmieniać. Wszystko zaczęło się 3 grudnia 2009 kiedy pierwszy odcinek Jersey Shore został wyemitowany w Ameryce. Całe to widowisko polega na tym, aby w jednym budynku zgromadzić jak największą liczbę, człekokształtnych, pomarańczowych osób, a potem obserwować ich zachowanie. Ja uważam że program ten naprawdę nie powinien być emitowany przez MTV, a raczej przez Animal Planet. Męska część obsady wygląda jak przyrodnie rodzeństwo Spok'a ze Star Trek'u podczas gdy ich koleżanki do złudzenia przypominają wyrośnięte umpa-lumpy.
Początki Jersey Shore
Tak jak kiedyś, ludzie zbiegali się do gabinetu osobliwości, tak teraz każdy przełączał kanał aby obejrzeć kolejny odcinek Jersey Shore. Nieświadomy niczego widz, mógł by pomyśleć że jest to serial dokumentalny o plemieniu istot łączących człowieka z małpą w łańcuchu ewolucji. Ich codzienne czynności wydają się składać z walk o  miejsce w hierarchii stada, i czegoś co przypomina tanieć godowy jeży pigmejskich. W każdym bądź razie, po kilku sezonach MTV zdecydowało iż podobne błogosławieństwo, w postaci Geordie Shore, spadnie również na wyspiarzy. Większość z uczestniczek Geordie Shore wyraźnie postanowiła pobić swoje Amerykańskie koleżanki w ilości pomarańczowej mazi którą nosiły na twarzy, do dziś eksperci spierają się co do tej kwestii, gdyż niektórzy twierdzą ,że była to zwyczajna farba, gdy inni popierają tezę że  są to gliniane maski.
 Po tym jak ten program dokumentalny  spotkał się z pozytywną krytyką, twórcy stwierdzili że przyszedł czas na to byśmy i my Polacy mogli skosztować tego zachodniego dobrodziejstwa. I tak na świat przyszło Warsaw Shore. Jeżeli weźmiemy pod uwagę że głównym powodem tego programu jest pokazywanie sztuczności, to my na pewno będziemy na prowadzeniu, bo w końcu jest to podróbka, podróbki. Mój największy problem z "Warsaw Shore"  nie jest niewyobrażalnie wysoki poziom wszechobecnej tępoty, a raczej bezsensowna nazwa. Muszę przyznać ,że w Warszawie byłam tylko raz, i jak teraz widzę dość powierzchownie, bo w ogóle niedowidziałam się że w naszej stolicy jest nie tylko Pałac Kultury, i MPW ale również... wybrzeże. No ale skoro to w Warszawie jest wybrzeże, to pomnik Obrońców Wybrzeża powinien stanąć zaraz koło Syrenki, albo morze Małego Powstańca. Skoro twórcą tak bardzo zależało na zatrzymaniu  oryginalnej nazwy to czemu nie umiejscowili swojego dzieła w Trójmieście? Poza tym nie wiem czy Angielska nazwa to w ogóle dobry pomysł; czy naprawdę chcemy by za granicą naszą stolicę kojarzono z  niezwykle ograniczonymi umysłowo osobami, którym najmniejsza potrzeba fizjologiczna może dostarczyć rozrywkę?
Doszły mnie słuchy że scenariusz do kolejnych odcinków jest inspirowany starymi odcinkami "Z kamerą wśród zwierząt" ale ja myślę że to są po prostu wycięte sceny. Tak czy siak, nie jest to jedynie bezmyślne widowisko, mające na celu jedynie odmóżdżenie widzów, gdyż dla niektórych jest to idealna okazja aby się dowartościować, i pocieszyć. Na przykład, następnym razem jak będziesz próbować pójść do toalety po ciemku, i staniesz na chytrze ukrytym klocku lego, to zamiast przeklinać wszystko na czym świat stoi, to przemyśl wszystko spokojnie, i powiedz sobie "Przynajmniej nie jestem tą biedną Eweliną z Warszawy"
Tak, Warszawa wreszcie dorobiła się wybrzeża.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tutaj właśnie możesz się podzielić wszelkim refleksjami, jakich niewątpliwe masz wiele, po przeczytaniu moich światłych wywodów.